2023 miesiąc po miesiącu

2023  zaczął się od mętnych wizji, które potem nie zdołały się wykrystalizować, bo inne rzeczy wyparły nieśmiałe zalążki planów, ale za to skończył się z niezłymi widokami na 2024, a to już coś.

 

STYCZEŃ

Raz kilka lat temu czaiłam się na zobaczenie z bliska wydmy Łęckiej, ale wtedy się to nie udało. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze i w zimowym chłodzie w końcu weszłam na nią. Nie była to największa połać piachu, jaką  widziałam w życiu, ale jest imponująca i w dodatku z widokiem na morze.

Na drugą nóżkę założyłam @17mgnienredzinskiego, bo doszłam do wniosku, że naprawdę fotografuje go tak często, że czemu nie.

Jeśli jest styczeń, to znaczy, że pewnie siedzę nad opowiadaniem do antologii Logrusa i tak też było w 2023. 

LUTY

Luty był. Była walka z opowiadaniem, była walka ze zdjęciami. Taki miesiąc „pomiędzy”.

MARZEC

Więcej mostu Rędzińskiego. Tak na dowód, że założenie tego dodatkowego IG napradę miało sens xD

Skończyłam opowiadanie! Wysłałam je. Pozostało czekać na werdykt czy się dostanie.

KWIECIEŃ

W końcu dojechałam do huty Julia! Widziałam ją na reklamach przy drodze od kiedy miałam wczesne naście lat i jeździłam z mamą do Karpacza na jednodniowe czy weekendowe wypady, ale nigdy wcześniej do niej nie dojechałam. Ale teraz pojechałam na tydzień do Bukowca, przez większość dni padało i w ten najbardziej ulewny zapakowałam rzyć do skodolotu i pojechałam. Krótka wycieczka, oczy nakarmione cudami w obu sklepach i jedna szklanka przywieziona do domu. Szczęśliwam.

MAJ

Niedaleko mnie często staje wesołe miasteczko, ale zajęło mi kilka lat ruszenie się na czas i sfocenie diabelskiego młyna. Czasami jak do czegoś jest blisko, to najtrudniej się zebrać….

Abc

CZERWIEC

Rzutem na taśmę zdążyłam na Przegląd Sztuki SURVIVAL. Dosłownie ostatniego dnia popołudniu. Fartem akurat po dużej ulewie, która trochę przerzedziła tłumy.

10/10 polecam.

Redakcja… redakcja… redakcja…

LIPIEC

I kolejny roczek pyknął.

Literacko lipiec zapadnie mi w pamięć tym, jak to korektor, który znał tekst od kwietnia dopiero w ostatnich dniach lipca postanowił powiedzieć, że nie puści tekstu dalej bez jednej zmiany. Zmiany która wymagała ode mnie przepisania iluś kawałków w zasadzie na wczoraj, bo informacja przyszła na dzień czy dwa przed tym jak tekst miał być u składacza, albo może być problem z dotrzymaniem terminów.

Prawie wycofałam się z projektu, ale ostatecznie uznałam, że za bardzo lubię tekst, który napisałam, aby tak o schować go do szuflady. Wypieprzyłam za okno część planów i przepisałam.

Niemniej sytuacja 0/10^6 nie polecam.

SIERPIEŃ

Dni otwarte zajezdni Popowice nigdy nie zawodzą 😀

Nowy skill zdobyty: wiedza czym są wpalenia w projektach okładek do twardej oprawy.

WRZESIEŃ

Wymyśliłam sobie, że pojadę w Karkonosze i zrobię ponad dwudziestokilometrową trasę. Zważywszy ile lat nie chodziłam po górach, podchodziłam do planu ostrożnie. Miałam pomysły jak jakby co szybciej wrócić. Zadbałam by mieć dużo czasu. Ostatecznie udało się, było cudownie i resztę urlopu miałam gnić na balkonie. To nie wyszło. Jeszcze trzy razy poszłam na nieco krótsze, ale nadal spore wycieczki.

W pierwszy weekend września miała miejsce premiera „Sprzedawców marzeń” i to naprawdę zacna antologia. 😀 Pierwszy raz przygotowywałam okładkę pod twarda oprawę i choć nie jest to jakieś super bardziej skomplikowane od zwykłej, to jednak do ostatniej chwili się stresowałam jak to wyjdzie. 

Wyszło pięknie.

PAŹDZIERNIK

Co roku mówię sobie, że ogarnę projekt kalendarza latem…. a potem robię go w październiku. I dokładnie tak samo było w 2023. Jestem niereformowalna.

Zamiast przygotowań do NaNo było intensywne kończenie opowiadania o aniołach, Tarnowskich Górach i rusałkach. Termin na nie hen hen odległy, ale bardzo chciałam uniknąć, że przeskoczę na inny projekt i potem trudno mi się będzie z powrotem przestawić na ten.

Udało się. Skończyłam pierwszą wersję i odłożyłam ją do szuflady, aby jakoś w styczniu wrócić do niej i zrobić redakcję autorską.

LISTOPAD

Hello NaNo my old friend xD

To było dobre NaNoWriMo. Pykło 50k słów, a przede wszystkim posunęłam się znacząco w pisaniu ścierwa zwanego moją powieścią. 

GRUDZIEŃ

Moje dokonanie grudnia to poddupnik na prezent 😉 

Czym jest poddupnik? Po prostu patchworkowym kocykiem podszytym wodoodpornym materiałem, dzięki czemu nawet jeśli rozłoży się go na wilgotnej ziemi, to nie przemoczy się zadka.