Poza siódmym
Co to znaczy wygrać życie?
Czwarty
Rotunda w Czwartym Kręgu wyglądała tak samo jak w Pierwszym, Drugim i Trzecim. Była prostym budynkiem o białych ścianach pozbawionych okien. Każde piętro stanowiło labirynt korytarzy w tym samym kolorze co fasada, prowadzących do niewielkich pomieszczeń, w których znajdowały się tylko dwie rzeczy: krzesło i łóżko immersyjne. To pierwsze dla nadzorującego próbę Opiekuna, to drugie dla dziecka. Bez takiego sprzętu żadne nie mogłoby zanurzyć w wijarze nawet opuszków palców; implementację wszczepu przeprowadzano dopiero przy opuszczaniu Siódmego Kręgu, w chwili gdy pozwalano na przejście w świat dorosłych – świat na zewnątrz.
Podchodząc do próby, Iza starała się myśleć o ostatecznym celu. O dniu, kiedy wejdzie w dorosłość i dostanie swój wszczep, ale pierwszy raz od lat skupienie się na tym nie było proste. Gdy siadała na krawędzi łóżka, jej myśli błądziły wewnątrz Czwartego Kręgu zamiast wybiegać w dal. Stała prawdopodobnie u progu swojej ostatniej próby, ostatniego zmierzenia się z samą sobą, zanim nie przejdzie do Piątego, ale nawet to nie stanowiło prawdziwego źródła jej niepokoju. Nie bała się Piątego. Wyczekiwała go.
Położyła się na ciepłym materacu, jak robiła to setki razy. Nad nią biały sufit przechodził w białe ściany tak płynnie, że nie dostrzegała miejsca styku. Nie znalazła w nim niczego, co mogłoby rozproszyć myśli, skierować je w konkretną stronę, odwrócić jej uwagę, nakierować na cokolwiek. Był neutralny, kojący, ale tym razem Iza odwróciła od niego oczy. Spojrzała w bok, gdzie Opiekunka Elena ustawiała parametry symulacji. Na twarzy kobiety gościł ciepły uśmiech i w ostatnich latach zwykle to wystarczyło, żeby przegnać czarne myśli z głowy Izy. Nie tym razem.
– Gotowa?
Przytaknęła nieszczerze i świat wokół się rozpłynął.
Z powijarowej śpiączki obudziła się poza Rotundą. Za na wpół wyprzezroczoną ścianą pokoju zapadł już zmrok. Zarysy przeciwległego budynku mieszały się z odbiciem wnętrza – łóżka, biurka i siedzącej przy nim Opiekunki. Przez chwilę Opiekunka Elena wyglądała, jakby wcale jej tu nie było; nie duchem. Nieskupione spojrzenie w dal, nienaturalnie statyczne ciało – pozostawała zanurzona w wirtualnym świecie. Tu, w jej własnym pokoju, bez łóżka immersyjnego. To wydawało się niesamowite, wspaniałe i przez moment Iza myślała tylko o tym, że kiedyś też tak będzie mogła.
Chwila minęła i Opiekunka Elena zamrugała, odetchnęła głębiej i spojrzała bardziej przytomnie.
– Dobry wieczór, Izo. Jak się czujesz?
– Dobrze… Ile spałam?
– Sześć godzin.
Dwa razy dłużej niż trwała sama próba.
Co prawda Izie zdarzało się spać jeszcze więcej, ale to było marne pocieszenie. Wielogodzinne lagi ją irytowały. Sześć godzin w komie to sześć godzin, których nie mogła poświęcić na żadną z lubianych rzeczy. Nie mogła w tym czasie nauczyć się czegoś nowego, porozmawiać z kimś, obejrzeć odcinka dramy, bo spała, a na koniec wcale nie czuła się wypoczęta. Wręcz przeciwnie. Jej ruchy były ociężałe, oczy szczypały, a kojarzenie rzeczy szło opornie.
To było normalne, ale i tak frustrujące.
– Jak mi poszło?
Zamiast odpowiadać, Opiekunka podała jej tablet z mapą symulacji. W Trzecim Kręgu Opiekunowie jeszcze podpowiadali ich interpretację. Nie wprost, ale zadając pytania, nakierowując w sposób, którego Iza na początku nie zauważała. W Czwartym rzadko robili nawet to. Trzeba było ich ciągnąć za język i z jednej strony dziewczyna to lubiła, czuła, że wszystkie decyzje są bardziej jej, z drugiej teraz wolałaby usłyszeć proste procentowe stwierdzenie albo nawet słowną ocenę. Dobrze, źle, tak sobie. Cokolwiek, co zdjęłoby z niej konieczność wyciągnięcia wniosków z oktagonalnej wielobarwnej mapki mocnych stron jej próby. Ale Opiekunka nie skomentowała ani tego, jak mocno Iza zacisnęła dłoń na tablecie, ani jej milczenia, ani tego, jak skrzywiła się, gdy w końcu spojrzała na rezultaty.
Nie były złe i nie były dobre, a co ważniejsze: nie zaskoczyły jej. Patrzyła na nie i powoli docierało do niej, że dokładnie takich się spodziewała, kiedy dziewięć godzin temu kładła się na łóżku immersyjnym w Rotundzie. I to właśnie tej przeciętności się obawiała. Strach znowu wpełzł jej pod skórę, wlał się ołowiem w dłonie i przydusił klatkę piersiową. Dwa głosy w głowie mówiły dwie różne rzeczy. Jeden nalegał, aby odpuścić w końcu i skupić się na rzeczach, które szły jej lepiej, do których miała więcej talentu i cierpliwości. Drugi powtarzał, że jeśli to zrobi, będzie zdrajczynią.
Oba należały do niej.
– To była długa próba. – Słowa opiekunki wdarły się w jej myśli. – Zostawiłam ci jedzenie do odgrzania w aneksie. Zjedz je, proszę, a potem odpocznij. Jeśli będziesz czegokolwiek potrzebowała, wyślij mi wiadomość.
Iza nie miała ochoty jeść, a jeszcze bardziej nie chciała spać. Była zmęczona, ale zbyt wiele myśli kotłowało się w jej głowie, żeby była w stanie zasnąć.
– Czy to minie? – zapytała, przez moment sama nie będąc pewna, o co naprawdę pyta: o lagi, o rosnące poczucie winy, czy może… – Chodzi mi o tak długie lagi? – dodała, aby samą siebie powstrzymać od dalszego roztrząsania tematu. – Niektórzy budzą się już po piętnastu minutach od wylogowania. Tomek może nurkować, na jak długo chce i jak często chce bez żadnych lagów.
Opiekunka przystanęła w drzwiach pokoju, odwróciła się i w przygaszonym świetle Iza dostrzegła na jej twarzy wahanie, którego nie umiała wyjaśnić.
– Każdy jest inny, Izo. – Znała ten ton. Wszyscy Opiekunowie dysponowali jakimś jego wariantem. Był łagodny, a zarazem jasno dawał do zrozumienia, że na dane pytanie nie udzielą konkretnej odpowiedzi. Dlaczego? Bo tak, bo zasady, powody i jeszcze nie czas. – Niektórym nurkowanie przychodzi łatwiej niż innym, niektórzy lepiej radzą sobie ze skutkami ubocznymi. Częścią procesu dorastania jest zrozumienie, jakie są mocne i słabe strony nie tylko twojego umysłu, ale również twojego ciała. A teraz zjedz, proszę, i odpocznij. […]
Sztuka przegrywania
Wydawca: Śląski Klub Fantastyki
Premiera: 11 grudnia 2021
ISBN: 9788393124077
Do zdobycia...
Wydanie papierowe:
do kupienia na stronie Sekcji Literackiej Logrus
Darmowy e-book:
MOBI | EPUB | PDF
Spis treści
Marta Magdalena Lasik
Poza Siódmym
Krystyna Chodorowska
Jedna z tych dobrych
Marta Ryczko
O kobiecie od kurczaków
Michał Niedźwiedzki
Spowiedź kapitana Neumanna
Anna Askaldowicz
Niepojednani
Paula Wanarska
To, co zostaje
Sztuka przegrywania
Wydawca: Śląski Klub Fantastyki
Premiera: 11 grudnia 2021
ISBN: 9788393124077
Do zdobycia...
Wydanie papierowe:
do kupienia na stronie Sekcji Literackiej Logrus
Darmowy e-book:
MOBI | EPUB | PDF
Spis treści
Marta Magdalena Lasik
Poza Siódmym
Krystyna Chodorowska
Jedna z tych dobrych
Marta Ryczko
O kobiecie od kurczaków
Michał Niedźwiedzki
Spowiedź kapitana Neumanna
Anna Askaldowicz
Niepojednani
Paula Wanarska
To, co zostaje
Czwarty
Rotunda w Czwartym Kręgu wyglądała tak samo jak w Pierwszym, Drugim i Trzecim. Była prostym budynkiem o białych ścianach pozbawionych okien. Każde piętro stanowiło labirynt korytarzy w tym samym kolorze co fasada, prowadzących do niewielkich pomieszczeń, w których znajdowały się tylko dwie rzeczy: krzesło i łóżko immersyjne. To pierwsze dla nadzorującego próbę Opiekuna, to drugie dla dziecka. Bez takiego sprzętu żadne nie mogłoby zanurzyć w wijarze nawet opuszków palców; implementację wszczepu przeprowadzano dopiero przy opuszczaniu Siódmego Kręgu, w chwili gdy pozwalano na przejście w świat dorosłych – świat na zewnątrz.
Podchodząc do próby, Iza starała się myśleć o ostatecznym celu. O dniu, kiedy wejdzie w dorosłość i dostanie swój wszczep, ale pierwszy raz od lat skupienie się na tym nie było proste. Gdy siadała na krawędzi łóżka, jej myśli błądziły wewnątrz Czwartego Kręgu zamiast wybiegać w dal. Stała prawdopodobnie u progu swojej ostatniej próby, ostatniego zmierzenia się z samą sobą, zanim nie przejdzie do Piątego, ale nawet to nie stanowiło prawdziwego źródła jej niepokoju. Nie bała się Piątego. Wyczekiwała go.
Położyła się na ciepłym materacu, jak robiła to setki razy. Nad nią biały sufit przechodził w białe ściany tak płynnie, że nie dostrzegała miejsca styku. Nie znalazła w nim niczego, co mogłoby rozproszyć myśli, skierować je w konkretną stronę, odwrócić jej uwagę, nakierować na cokolwiek. Był neutralny, kojący, ale tym razem Iza odwróciła od niego oczy. Spojrzała w bok, gdzie Opiekunka Elena ustawiała parametry symulacji. Na twarzy kobiety gościł ciepły uśmiech i w ostatnich latach zwykle to wystarczyło, żeby przegnać czarne myśli z głowy Izy. Nie tym razem.
– Gotowa?
Przytaknęła nieszczerze i świat wokół się rozpłynął.
Z powijarowej śpiączki obudziła się poza Rotundą. Za na wpół wyprzezroczoną ścianą pokoju zapadł już zmrok. Zarysy przeciwległego budynku mieszały się z odbiciem wnętrza – łóżka, biurka i siedzącej przy nim Opiekunki. Przez chwilę Opiekunka Elena wyglądała, jakby wcale jej tu nie było; nie duchem. Nieskupione spojrzenie w dal, nienaturalnie statyczne ciało – pozostawała zanurzona w wirtualnym świecie. Tu, w jej własnym pokoju, bez łóżka immersyjnego. To wydawało się niesamowite, wspaniałe i przez moment Iza myślała tylko o tym, że kiedyś też tak będzie mogła.
Chwila minęła i Opiekunka Elena zamrugała, odetchnęła głębiej i spojrzała bardziej przytomnie.
– Dobry wieczór, Izo. Jak się czujesz?
– Dobrze… Ile spałam?
– Sześć godzin.
Dwa razy dłużej niż trwała sama próba.
Co prawda Izie zdarzało się spać jeszcze więcej, ale to było marne pocieszenie. Wielogodzinne lagi ją irytowały. Sześć godzin w komie to sześć godzin, których nie mogła poświęcić na żadną z lubianych rzeczy. Nie mogła w tym czasie nauczyć się czegoś nowego, porozmawiać z kimś, obejrzeć odcinka dramy, bo spała, a na koniec wcale nie czuła się wypoczęta. Wręcz przeciwnie. Jej ruchy były ociężałe, oczy szczypały, a kojarzenie rzeczy szło opornie.
To było normalne, ale i tak frustrujące.
– Jak mi poszło?
Zamiast odpowiadać, Opiekunka podała jej tablet z mapą symulacji. W Trzecim Kręgu Opiekunowie jeszcze podpowiadali ich interpretację. Nie wprost, ale zadając pytania, nakierowując w sposób, którego Iza na początku nie zauważała. W Czwartym rzadko robili nawet to. Trzeba było ich ciągnąć za język i z jednej strony dziewczyna to lubiła, czuła, że wszystkie decyzje są bardziej jej, z drugiej teraz wolałaby usłyszeć proste procentowe stwierdzenie albo nawet słowną ocenę. Dobrze, źle, tak sobie. Cokolwiek, co zdjęłoby z niej konieczność wyciągnięcia wniosków z oktagonalnej wielobarwnej mapki mocnych stron jej próby. Ale Opiekunka nie skomentowała ani tego, jak mocno Iza zacisnęła dłoń na tablecie, ani jej milczenia, ani tego, jak skrzywiła się, gdy w końcu spojrzała na rezultaty.
Nie były złe i nie były dobre, a co ważniejsze: nie zaskoczyły jej. Patrzyła na nie i powoli docierało do niej, że dokładnie takich się spodziewała, kiedy dziewięć godzin temu kładła się na łóżku immersyjnym w Rotundzie. I to właśnie tej przeciętności się obawiała. Strach znowu wpełzł jej pod skórę, wlał się ołowiem w dłonie i przydusił klatkę piersiową. Dwa głosy w głowie mówiły dwie różne rzeczy. Jeden nalegał, aby odpuścić w końcu i skupić się na rzeczach, które szły jej lepiej, do których miała więcej talentu i cierpliwości. Drugi powtarzał, że jeśli to zrobi, będzie zdrajczynią.
Oba należały do niej.
– To była długa próba. – Słowa opiekunki wdarły się w jej myśli. – Zostawiłam ci jedzenie do odgrzania w aneksie. Zjedz je, proszę, a potem odpocznij. Jeśli będziesz czegokolwiek potrzebowała, wyślij mi wiadomość.
Iza nie miała ochoty jeść, a jeszcze bardziej nie chciała spać. Była zmęczona, ale zbyt wiele myśli kotłowało się w jej głowie, żeby była w stanie zasnąć.
– Czy to minie? – zapytała, przez moment sama nie będąc pewna, o co naprawdę pyta: o lagi, o rosnące poczucie winy, czy może… – Chodzi mi o tak długie lagi? – dodała, aby samą siebie powstrzymać od dalszego roztrząsania tematu. – Niektórzy budzą się już po piętnastu minutach od wylogowania. Tomek może nurkować, na jak długo chce i jak często chce bez żadnych lagów.
Opiekunka przystanęła w drzwiach pokoju, odwróciła się i w przygaszonym świetle Iza dostrzegła na jej twarzy wahanie, którego nie umiała wyjaśnić.
– Każdy jest inny, Izo. – Znała ten ton. Wszyscy Opiekunowie dysponowali jakimś jego wariantem. Był łagodny, a zarazem jasno dawał do zrozumienia, że na dane pytanie nie udzielą konkretnej odpowiedzi. Dlaczego? Bo tak, bo zasady, powody i jeszcze nie czas. – Niektórym nurkowanie przychodzi łatwiej niż innym, niektórzy lepiej radzą sobie ze skutkami ubocznymi. Częścią procesu dorastania jest zrozumienie, jakie są mocne i słabe strony nie tylko twojego umysłu, ale również twojego ciała. A teraz zjedz, proszę, i odpocznij. […]
You must be logged in to post a comment.