Bajki do opowiedzenia
Starszy brat Ade od zawsze powtarzał, że w końcu opuści ich konstelację, pójdzie na południe zobaczyć wieki świat i nawet się nie odwróci. Dla niej „zawsze” oznaczało góra jedenaście lat, bo tyle miała w chwili, gdy w końcu to zrobił. Wyruszył dzień po tym, jak przestało padać i wiatr przewiał szare chmury znad doliny. Może zresztą Åge wcale nie planował wtedy odchodzić, a zrobił to przez wzgląd na Inge, której ciało zaledwie dwa dni wcześniej Vargav i Lasse znaleźli na rozstajach na południe od konstelacji.
Ade nie wiedziała. Pewne było dla niej tylko jedno: Åge faktycznie się nie odwrócił. Lasse i Vargav znaleźli jego zwłoki na tych samych rozstajach, na których znaleźli Inge. Leżały na wznak, a głowa na przełamanej szyi skierowana była na południe. Wokół krążyły ptaki i raz za razem próbowały coś uszczknąć, ale w końcu się poddały. Wtedy przenieśli ciało do niskiej wiaty i tam je zostawili.
Ade nie rozumiała, czemu ptaki były tak natrętne.
– Chciały się najeść – wyjaśnił jej Lasse, ale niczego więcej o odejściu Åge nie chciał powiedzieć. Pogłaskał ją po głowie i dodał: – Ptaki są głupie, nie rozumieją, że jesteśmy niejadalni.
Z tego dnia Ade zapamiętała jedno: ptaki są głupie.
Promienie słońca przenikały przez korony drzew i kładły się na trawie mozaiką świateł i cieni. Ojciec Kasjan patrzył na to i próbował docenić piękno tego widoku. Zachwycić się i wyciągnąć z tego zachwytu spokój ducha, który pomógłby mu przełamać opór mięśni twarzy zastygłych na kształt pozbawionej wyrazu maski.
Raz jeszcze spróbował się uśmiechnąć, ale czuł, że jeden kącik ust powędrował wyżej niż drugi, mięśnie drżały i mężczyzna musiał zaciskać zęby, aby nie uderzały o siebie. Wyszedł mu brzydki grymas, ale na nic lepszego nie było go stać. Powoli, bardziej ze strachem niż powagą, sięgnął do pulpitu i dotknął jedynej widocznej na nim ikony. Drobne opóźnienie wydawało się wiecznością, ale wreszcie stara maszyna kremacyjna ruszyła i z ukrytych głośników popłynęła spokojna, podniosła muzyka. Trwała osiem minut i dwadzieścia jeden sekund – policzył to kiedyś – ale tym razem miał wrażenie, że dobiegła końca o wiele za szybko. Cisza spadła na niego i chwyciła za gardło. Powinien był się odwrócić i wdać w rozmowę z żałobnikami. Pocieszać ich i wspominać razem z nimi, a zamiast tego wpatrywał się w ekran. Wskazanie temperatury powoli malało, aż w końcu zrównała się ona z temperaturą otoczenia. A on patrzył dalej. Nie zareagował, gdy maszyna zapytała, czy zamierza kontynuować, tylko patrzył dalej, aż monitor zgasł i nie było już nawet w co wbijać wzroku – czym grać na zwłokę.
Odwrócił się i spojrzał na puste ławki.
Nie było kogo pocieszać.
Nie było z kim wspominać.
Tylko on przyszedł na pogrzeb Szymona.
Nikt inny przyjść nie mógł, bo oto ojciec
Kasjan pochował przedostatniego mieszkańca Zamkniętej Konstelacji Kardelany.
– Chciałem zgłosić zgon.
– Oczywiście, ojcze Kasjanie. – Głos SI-Hùjí brzmiał neutralnie.
– Siedemnastego lipca dwa tysiące trzysta trzydziestego siódmego roku zmarł Szymon Alwin Karszy. Pogrzeb został odprawiony osiemnastego lipca tego samego roku przez ojca Kasjana Stempina, zgodnie z prośbą zmarłego – wypowiadał wyuczone ciągi słów i głos niemal mu nie drżał. – Zmarły cały swój dobytek zapisał w spadku wnukom.
– Feliks i Lena Karszy przekazują podziękowania za zajęcie się ich dziadkiem. Oboje podjęli decyzję, by materialny dobytek po nim przekazać na użyteczność jego zamkniętej konstelacji.
– Konstelacja dziękuje – odpowiedział ojciec bez zastanowienia słowami, których użył wiele razy wcześniej. Już nawet nie przejęło go, jak mało czasu potrzebowała SI, aby poznać i przekazać odpowiedź Feliksa i Leny.
– Ojcze Kasjanie, według posiadanych przeze mnie danych – a oczywiście, że SI miała najaktualniejsze dane – pozostałeś ostatnim mieszkańcem Zamkniętej Konstelacji Kardelany. Czy chcesz rozpocząć przygotowania do procedury zanurkowania, czy wolałbyś dołączyć do innej konstelacji? […]
Rozstaje
Wydawca: Śląski Klub Fantastyki
Premiera: 8 sierpnia 2019
ISBN: 9788393124053
Do zdobycia...
Wydanie papierowe:
do kupienia na stronie Sekcji Literackiej Logrus
Darmowy e-book:
MOBI | EPUB | PDF
Spis treści
Krystyna Chodorowska
W taniej służbie Jej Królewskiej Mości
Małgorzata Binkowska
Wybór Anny
Alicja Tempłowicz
Teru Czerwona Pięść
Olga Niziołek
Mieszkańcy
Marta Potocka
Splątanie
Michał Niedźwiedzki
Morderstwo nad Saharą
Agnieszka Żak
Długo wyczekiwana samotność
Jesion Kowal
Kąt załamania
Marta Magdalena Lasik
Bajki do opowiedzenia
Anna Hrycyszyn
Wiara
Rozstaje
Wydawca: Śląski Klub Fantastyki
Premiera: 8 sierpnia 2019
ISBN: 9788393124053
Do zdobycia...
Wydanie papierowe:
do kupienia na stronie Sekcji Literackiej Logrus
Darmowy e-book:
MOBI | EPUB | PDF
Spis treści
Krystyna Chodorowska
W taniej służbie Jej Królewskiej Mości
Małgorzata Binkowska
Wybór Anny
Alicja Tempłowicz
Teru Czerwona Pięść
Olga Niziołek
Mieszkańcy
Marta Potocka
Splątanie
Michał Niedźwiedzki
Morderstwo nad Saharą
Agnieszka Żak
Długo wyczekiwana samotność
Jesion Kowal
Kąt załamania
Marta Magdalena Lasik
Bajki do opowiedzenia
Anna Hrycyszyn
Wiara
Starszy brat Ade od zawsze powtarzał, że w końcu opuści ich konstelację, pójdzie na południe zobaczyć wieki świat i nawet się nie odwróci. Dla niej „zawsze” oznaczało góra jedenaście lat, bo tyle miała w chwili, gdy w końcu to zrobił. Wyruszył dzień po tym, jak przestało padać i wiatr przewiał szare chmury znad doliny. Może zresztą Åge wcale nie planował wtedy odchodzić, a zrobił to przez wzgląd na Inge, której ciało zaledwie dwa dni wcześniej Vargav i Lasse znaleźli na rozstajach na południe od konstelacji.
Ade nie wiedziała. Pewne było dla niej tylko jedno: Åge faktycznie się nie odwrócił. Lasse i Vargav znaleźli jego zwłoki na tych samych rozstajach, na których znaleźli Inge. Leżały na wznak, a głowa na przełamanej szyi skierowana była na południe. Wokół krążyły ptaki i raz za razem próbowały coś uszczknąć, ale w końcu się poddały. Wtedy przenieśli ciało do niskiej wiaty i tam je zostawili.
Ade nie rozumiała, czemu ptaki były tak natrętne.
– Chciały się najeść – wyjaśnił jej Lasse, ale niczego więcej o odejściu Åge nie chciał powiedzieć. Pogłaskał ją po głowie i dodał: – Ptaki są głupie, nie rozumieją, że jesteśmy niejadalni.
Z tego dnia Ade zapamiętała jedno: ptaki są głupie.
Promienie słońca przenikały przez korony drzew i kładły się na trawie mozaiką świateł i cieni. Ojciec Kasjan patrzył na to i próbował docenić piękno tego widoku. Zachwycić się i wyciągnąć z tego zachwytu spokój ducha, który pomógłby mu przełamać opór mięśni twarzy zastygłych na kształt pozbawionej wyrazu maski.
Raz jeszcze spróbował się uśmiechnąć, ale czuł, że jeden kącik ust powędrował wyżej niż drugi, mięśnie drżały i mężczyzna musiał zaciskać zęby, aby nie uderzały o siebie. Wyszedł mu brzydki grymas, ale na nic lepszego nie było go stać. Powoli, bardziej ze strachem niż powagą, sięgnął do pulpitu i dotknął jedynej widocznej na nim ikony. Drobne opóźnienie wydawało się wiecznością, ale wreszcie stara maszyna kremacyjna ruszyła i z ukrytych głośników popłynęła spokojna, podniosła muzyka. Trwała osiem minut i dwadzieścia jeden sekund – policzył to kiedyś – ale tym razem miał wrażenie, że dobiegła końca o wiele za szybko. Cisza spadła na niego i chwyciła za gardło. Powinien był się odwrócić i wdać w rozmowę z żałobnikami. Pocieszać ich i wspominać razem z nimi, a zamiast tego wpatrywał się w ekran. Wskazanie temperatury powoli malało, aż w końcu zrównała się ona z temperaturą otoczenia. A on patrzył dalej. Nie zareagował, gdy maszyna zapytała, czy zamierza kontynuować, tylko patrzył dalej, aż monitor zgasł i nie było już nawet w co wbijać wzroku – czym grać na zwłokę.
Odwrócił się i spojrzał na puste ławki.
Nie było kogo pocieszać.
Nie było z kim wspominać.
Tylko on przyszedł na pogrzeb Szymona.
Nikt inny przyjść nie mógł, bo oto ojciec
Kasjan pochował przedostatniego mieszkańca Zamkniętej Konstelacji Kardelany.
– Chciałem zgłosić zgon.
– Oczywiście, ojcze Kasjanie. – Głos SI-Hùjí brzmiał neutralnie.
– Siedemnastego lipca dwa tysiące trzysta trzydziestego siódmego roku zmarł Szymon Alwin Karszy. Pogrzeb został odprawiony osiemnastego lipca tego samego roku przez ojca Kasjana Stempina, zgodnie z prośbą zmarłego – wypowiadał wyuczone ciągi słów i głos niemal mu nie drżał. – Zmarły cały swój dobytek zapisał w spadku wnukom.
– Feliks i Lena Karszy przekazują podziękowania za zajęcie się ich dziadkiem. Oboje podjęli decyzję, by materialny dobytek po nim przekazać na użyteczność jego zamkniętej konstelacji.
– Konstelacja dziękuje – odpowiedział ojciec bez zastanowienia słowami, których użył wiele razy wcześniej. Już nawet nie przejęło go, jak mało czasu potrzebowała SI, aby poznać i przekazać odpowiedź Feliksa i Leny.
– Ojcze Kasjanie, według posiadanych przeze mnie danych – a oczywiście, że SI miała najaktualniejsze dane – pozostałeś ostatnim mieszkańcem Zamkniętej Konstelacji Kardelany. Czy chcesz rozpocząć przygotowania do procedury zanurkowania, czy wolałbyś dołączyć do innej konstelacji? […]
You must be logged in to post a comment.