Marta Magdalena Lasik
Pisarka, fotografka, niedorobiony operator elektrowni jądrowych
Opowiadania
Krótka forma. Pięć, dziesięć dwadzieścia pięć tysięcy słów,
to coś w czym literacko czuję się najlepiej.
6 października 2024
Rozmył się czas w magazynie Biały Kruk nr 28/2024
9 sierpnia 2024
Nowy dom w magazynie Młody Technik nr 8, sierpień 2024
13 maja 2024
W dół w antologii “Zakazane szlaki”
Fotografia
Landszafty od gór po morze z dłuższym przystankiem przy wrocławskim Moście Rędzińskim.
Zaciskasz mocniej dłonie na sterze i kalkulujesz, bo sztorm oznacza stanie przy nim bez ustanku. Bieleją ci knykcie. Na Ziemi potężne statki z wielkimi silnikami były w stanie walczyć z żywiołem, próbować zderzać się z falami, ale twój mały jacht nie podoła. Ustawiasz samoster i zbiegasz pod pokład, przygotować kanapki i coś ciepłego do picia w termosie. Wyciągasz sztormiak, kalosze.
Nie dasz się zaskoczyć.
Masz cel.
Wszyscy mieliście, przylatując tutaj. Ze skrawków rozmów niesionych ponad falami przez wiatr, układa się historia SOL-2125 Pieśni Poranka i jej załogi.
“Rozmył się czas”
już niedługo
O moim pisaniu i fotografii bez serca i ducha, ot suche fakty
Nie lubię pisać o tworzeniu. Rozkminiać problemy w konkretnych tekstach – owszem, to lubię. Ale snuć rozważania o tym jak pisać i jak to jest pisać…? Nie.
Nie napiszę o tym, jak to w głębi duszy rodziło się moje pierwsze opowiadanie, aż coś pękło i przelałam je na papier. Nie mam specjalnie ciekawej historii tego “jak zaczęłam pisać”. Historie gdzieś tam kręciły się w głowie, bo mam w niej ul i jeśli akurat nie myślę o tym, co muszę kupić, nie robię sobie wyrzutów sumienia przez to i tamto, to pewnikiem obracam w myślach jakiś pomysł, odgrywam sobie scenę na zaś. Pierwsze rzeczy szły do zeszytu lub były opowiadane głośno przy ognisku, jak miałam lat naście. Gdzieś po drodze pojawił się pierwszy komputer, tak potężny, że gry dodawane do PC Format na nim nie działały. Ale działał między innymi edytor tekstu i oto otworzyła się przede mną możliwość spisywania historii nieco czytelniej niż gryzmoląc po papierze. I jak zaczęłam w tym wieku lat nastu, tak w wieku lat dziestu ciągle to robię.
Powiedziałabym, że to już jest odruch.
Ot coś się czasem zobaczy, usłyszy wracając z pracy do domu i pojawia się myśl: a co by było, gdyby. A co by było, gdyby naukowo dowiedziono, że istnieje kara po śmierci (nawet nie pamiętam, gdzie)? A co by było, gdyby ludzie żyli nad wieczną powłoką chmur i zapomnieli o świecie pod nimi (w samolocie)? A co by było, gdyby istniał rodzaj materii pozwalający robić rzeczy zakrawające na magię (na jakimś spacerze w lesie niedaleko domu)? I tak dalej. Jest “a co by było, gdyby” z tego powstaje cały świat, a potem cała sztuka wymyślić historię, którą w tym świecie można by opisać.
Tu chciałoby się napisać coś o pierwszych zdjęciach, Zenitach i w ogóle, ale się nie da. Nie było zenitów i wywoływania klisz w ciemnej łazience. Była tylko potrzeba posiadania obrazków z miejsc, która spełniała się przez zbieranie pocztówek i robienie zdjęć aparatem, którego ustawienia pozwalały na to, żeby wybrać, czy ma użyć lampy błyskowej czy nie. I to tyle. Taką idiotankamerą fotografowałam częściowe zaćmienie słońca, wycieczki i wiele innych rzeczy nim na osiemnastkę dostałam pierwsza cyfrówkę.
Nie została ze mną specjalnie długo, bo mi ją ktoś na pierwszym czy drugim roku studiów ukradł. Prawdopodobnie ktoś z roku. Kał się zdarza, jak to mówią.
Z czasem ze zwykłych cyfrówek przeszłam na lustrzanki i wymienne obiektywy. Wtedy fotograficzne hobby pokazało, jak wielką skarbonką potrafi być. nadal to pokazuje.
40D służyło dzielnie, póki nie umarło (karty CF… och karty CF łamiące piny). 80D służy nadal dzielnie. Ciężkie toto, jak wisi na szyi, śmieję się, że noszę kamień pokutny, ale lubię je, nawet kiedy podepnę do niego tele i mój kręgosłup po jakimś czasie ma mi wiele niecenzuralnych rzeczy do powiedzenia.
Fotografuję głównie landszafty. rzeczy, do których to ja – fotograf – muszę się ustawić, a nie które muszę ustawić. Próbuję zmieścić w kadrze dużo przestrzeni, oddechu i, że tak powiem, tej mocy, jaką wywarł na mnie widok, gdy patrzyłam nie przez obiektyw.
You must be logged in to post a comment.